Stephen King, Marzenia i koszmary. Recenzja.

Różne oblicza strachu

Co powinien zrobić zmaltretowany codziennością miłośnik teleturniejów, kiedy pewnego dnia słyszy w łazience chrobotanie, którego źródłem okazuje się być ludzki palec wyłażący bezczelnie z umywalki? Jak czuje się doktor Watson, gdy w deszczowe popołudnie udaje mu się rozwikłać skomplikowaną zagadkę morderstwa, wcześniej od swego słynnego przyjaciela – Sherlocka Holmesa? Do czego posunie się dziennikarz szukający chwytliwego tematu, by móc wyśledzić wampira z licencją zawodowego pilota?

Stephen King jest znany jak świat długi i szeroki. Każdy, kto sięga po literaturę popularną, musiał choć raz natknąć się na twórczość amerykańskiego mistrza horroru. Zaś ci, co nie czerpią przyjemności z czytania (a takich ubogich duchowo jest na nieszczęście w naszym kraju coraz więcej), z pewnością widzieli któryś z dziesiątek filmów opartych na książkach Kinga (żeby wymienić choćby „Skazanych na Shawshank”, „Lśnienie”, czy oscarowy „Misery”). „Marzenia i koszmary” to jeden z jego kilku zbiorów opowiadań – możemy stwierdzić niepodważalnie fakt, iż jest to zbiór największy objętościowo. Autor oddaje w ręce czytelników aż dwadzieścia pięć historii.

Możemy przeczytać zarówno opowiadania długie, jak i krótsze, sztukę teatralną (którą odrzucił Steven Spielberg, jako „zbyt mało ożywczą”), a nawet wiersz i przypowieść, będące dodatkami do głównego dania. Jakim są oczywiście opowiadania, bo nie od dziś King z nich słynie.

Willa-King (Darek Kocurek)Historia mężczyzny, który kilka lat życia poświęca, by zemścić się na gangsterze odpowiedzialnym za śmierć swojej żony. Plan przez niego wymyślony jest tak wyrafinowany, że mrozi krew w żyłach. Nie ma nic wspólnego z mało finezyjnymi zemstami rodem z Dzikiego Zachodu, a Kill Bill przy nim to pestka.
Dom stojący przy Maple Street, na pozór niczym nieróżniący się od innych w dzielnicy. Gdy jednak zajrzymy do środka, ujrzymy dzieciaki prześladowane przez niedobrego ojczyma. Pewnego dnia okazuje się, że dom ma niesamowite właściwości, pulsują w nim żyły, a piwnica skrywa własną tajemnicę. Dzieci wpadają na iście szatański plan.
Prowincjonalne miasteczka, gdzie co kilka lat spadają z nieba w porze deszczowej krwiożercze ropuchy, wampiry, zombie, kosmici. King nie straszy jednak samymi potworami – niejednokrotnie katalizatorem strachu okażą się elementy z życia codziennego, czy upiory budzące się w duszach samych ludzi.

Stephen King jest świetnym opowiadaczem, potrafi przykuć uwagę na długi czas. Stosuje różnorodny styl pisania, co nie pozwala się nudzić. Raz staje się gawędziarzem, by innym razem uraczyć nas akcją rodem z filmów sensacyjnym klasy B, czarnym kryminałem udanie wyjętym z Chandlera albo zagadką detektywistyczną w Anglii Conan Doyle’a. Po mistrzowsku buduje napięcie, wzbogaca utwory ciekawymi dialogami i nieprzewidywalnymi zakończeniami. Nie zawsze po drodze mu przy tym z krytyką, bo w świecie literackim znany jest jej osobliwy stosunek do twórczości mistrza grozy. „Opowiadania w ‘Marzeniach i koszmarach’ są w większości utworami, które krytycy zaliczają (i dlatego stanowczo zbyt często je ignorują) do gatunku horror. W ich przekonaniu opowiadania horror stanowią rodzaj złego psa łańcuchowego, który ugryzie, gdy człowiek zanadto się do niego zbliży.” – odparowuje King ze znanym sobie dystansem do krytyki pod adresem „strasznej” części swojej twórczości.

Marzenia-i-koszmary-1„Marzenia i koszmary” nie są najlepszym ze zbiorów opowiadań Stephena Kinga (tym najlepszym niezmiennie pozostanie pewnie „Nocna zmiana”). To jednak solidny kawał literatury rozrywkowej, świetnej na długie wieczory, przy której naprawdę można poczuć ciarki na plecach. Na korzyść tego zbioru przemawia spora objętość i choć trafiają się opowiadania słabsze, to jednak przeważają te zapadające w pamięć. Literatura to nie tylko Szekspir, Borges, Kafka czy Mickiewicz. Na półkach zawsze znajdzie się miejsce dla mistrzów pisarskiej grozy. A King takim mistrzem jest, zaś biorąc pod uwagę ogrom jego twórczości – jedna półka może okazać się niewystarczająca. Jeśli lubicie odpocząć przy książce, a przy okazji dreszczyk emocji i niesamowitości – sięgajcie śmiało po ten zbiór. Nie będziecie zawiedzeni.

Stephen King, Marzenia i koszmary, tłum. Michał Wroczyński i Witold Nowakowski, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2011.

Rafał Niemczyk

Informacje Dorota Jędrzejewska-Szpak
Lubię czasami coś: poczytać, obejrzeć, napisać.

2 Responses to Stephen King, Marzenia i koszmary. Recenzja.

  1. Agnieszka Łukasik says:

    “Wierzę, że dziesięciocentówka może wykoleić pociąg towarowy.
    Wierzę, że w kanałach Nowego Jorku żyją aligatory i szczury w wielkości szetlandzkich kucyków.
    Wierzę, że stalowym śledziem od namiotu można odciąć komuś jego cień.
    Wierzę w świętego Mikołaja; wierzę, że poprzebierani w czerwono-białe stroje osobnicy, których spotyka się przed Bożym Narodzeniem na ulicach, są naprawdę jego pomocnikami.
    Wierzę, że otacza nas niewidzialny świat.
    Wierzę, że piłeczka golfowa jest wypełniona trującym gazem, więc jeśli ktoś ją przetnie i wciągnie ten gaz do płuc, umrze.
    Ale przede wszystkim wierzę w duchy, wierzę w duchy, wierzę w duchy…”

    Stephen King
    Wierzę, że ludzi ciekawi mroczność, zło,
    Wierzę, że dla niektórych ludzi dobro jest nudne,
    Wierze, że walka ze złem wymaga większej siły aniżeli poddanie się złu,
    Wierze, że jeśli przebywa się stale w mroku i szuka się mroku, to poddaje się mrokowi
    Wierzę, że zawsze w ostatecznej konsekwencji dobro wygrywa
    Wierzę, że człowiek powinien mieć prawo do przebywania w mroku
    Wierze, że ludziom inteligentnym trudniej wierzyć w Boga
    Wierze, że jestem tylko niedoskonałym człowiekiem i mam prawo błądzić
    Ale nie umiem pojąć jak ktoś kto wierzy, że w kanałach Nowego Jorku żyją aligatory i szczury wielkości szetlandzkich kucyków i wierzy w duchy nie wierzy w Boga.
    Jednak przyjmuje do wiadomości, że ciągle twierdzi się, że Bóg nie istnieje bo pozwala człowiekowi cierpieć, nie wybawia go z cierpienia, jest w tym sensie przez wielu ludzi uznawany za ślepca albo bezduszną istote, która nie zajmuje się człowiekiem.
    Mam prawo do wyrażenia ww. opinii tak oderwanej od twórczości Kinga jak oderwanie tego człowieka od rzeczywistości, a oderwanie się od rzeczywistości wcale nie krytykuje, fajnie jest bujać w obłokach albo w kanałach Nowego Jorku, gdzie żyją aligatory i szczury w wielkości szetlandzkich kucyków…….
    Czym jest człowiek? Wszystkim i niczym

    • Experyment says:

      Dziękujemy za ciekawy wywód. Nie wiem jednak, w jaki sposób odnosi się on do twórczości i przekonań Stephena Kinga, który deklaruje się jako osoba wierząca. :)

Dodaj odpowiedź do Experyment Anuluj pisanie odpowiedzi