China Miéville, Miasto i miasto. Recenzja.


Miasto-i-miasto-okladkaTransgresja rzeczywistości

Miasto – skupisko ludzkie, charakteryzujące się zagęszczoną zabudową, zróżnicowaną strukturą społeczną mieszkańców, utrzymujących się w większości z zajęć nierolniczych — handlu, rzemiosła, przemysłu i usług; definicja ta nie ma wartości uniwersalnej, gdyż z różnymi cywilizacjami łączyły się różne koncepcje miasta. (za Encyklopedią PWN)

Niezwykle rzadko zdarza się, bym recenzję rozpoczynał definicją, zaczerpniętą z encyklopedii. Tym razem zrobiłem wyjątek, ponieważ głównym bohaterem najnowszej powieści China Mieville’a jest… miasto. A właściwie: Miasto. A żeby być jeszcze bardziej ścisłym: dwa Miasta.

Besźel i Ul Qoma

Antal-Berkes-Havas-utcaMieville stworzył w swojej powieści wizję dwóch przenikających się wzajemnie miast-państw. Besźel i Ul Qoma leżą gdzieś na obrzeżach Europy (po występujących w książce terminach można określić ich położenie w okolicach Bałkanów) i zajmują to samo terytorium. Niektóre z miejsc, budynków i ulic są „jednolite”, ich przynależność można przypisać jednemu z miast. Większa część obu Miast jest jednak wspólna, niejednorodna wymiarowo. Takie miejsca nazywane są przeplotami. Granice są rozmyte we mgle niczym gasnący hologram. Największe przestępstwo stanowi złamanie tego swoistego metafizycznego tabu. Nazywane jest ono przekroczeniem – „egzystencjalnym pogwałceniem granic rozdzielających oba państwa”. Nad porządkiem czuwa tajna organizacja, owiana tajemnicą, budząca powszechny respekt i strach obywateli, przy której wpadnięcie w ręce policji jest jak wakacje na tropikalnych wyspach. Ta organizacja to Przekroczeniówka.

Antal-Berkes-Budapest-in-winter-1By uniknąć bezwzględnie zakazanego przekraczania, mieszkańcy szkoleni są w tzw. przeoczaniu – umiejętności niedostrzegania tego, co dzieje się w drugim mieście (często kilka kroków od własnego domu). Przeoczanie dotyczy nie tylko architektury, przedmiotów, pojazdów czy obcych ulic, ale także ludzi, zakazanych ubrań, rozmów, a nawet sposobów chodzenia czy niektórych kolorów!

Władze obydwu Miast robią wszystko, by utrzymać suwerenność i polityczną odrębność. W Besźel i Ul Qomie działają organizacje polityczne, nacjonalistyczne, w podziemiach także  ekstremistyczne, pragnące bezwzględnej władzy dla swojego Miasta-ojczyzny. Możemy natknąć się także na ludzi dążących do zjednoczenia – to unifikacjoniści.

Hiperrealizm Baudrillarda

Świat wykreowany przez Mieville’a luźno opiera się na hiperrealnej filozofii Jeana Baudrillarda. Nie jest on ani rzeczywisty, ani nierzeczywisty, lecz hiperrealny właśnie.
„Nic nie jest do siebie podobne, a holograficzne odwzorowanie, jak wszelkie pragnienie syntezy bądź wiernego wskrzeszenia rzeczywistości (…) nie jest już rzeczywiste, lecz hiperrealne. Nie ma już zatem właściwości odwzorowania (prawdy), lecz zawsze jest symulacją. Nie wierną wszakże, lecz taką, której prawdziwość została już przekroczona, co oznacza, że znajduje się ona już po drugiej stronie prawdy. Co dzieje się po drugiej stronie prawdy, nie z tym, co fałszywe, lecz z tym, co jest bardziej prawdziwe niż sama prawda, bardziej rzeczywiste niż sama rzeczywistość?” – pisze Baudrillard w „Symulakrach i symulacji”.

„Deszcz i dym mieszkają w obu miastach jednocześnie”

China-Mieville (fot. Andrew M. Butler)Miasta Mieville’a, choć początkowo może się to wydawać skomplikowane, dość szybko stają się czytelnikowi bliskie i naturalne. Ul Qoma posiada silniejszą gospodarkę i infrastrukturę na wyższym poziomie, jest lepiej rozwinięta ekonomicznie i technologicznie, a jej obywatele są bogatsi. Besźel jest jak gdyby jej wschodnioeuropejskim, biedniejszym odpowiednikiem. Beszelska policzai dysponuje starszym sprzętem niż ulqomańska militsya. Ul Qoma jest świecka, Besźel to miasto religijne. Do Ul Qomy ludzie wyjeżdżają „za chlebem”, w mieście działa metro, na tle nocy skrzą się neony, a barwy miasta są żywe, bardziej egzotyczne niż w szarym, ponurym, zadymionym, deszczowym i mglistym Besźel.

„Na całej BudapestStrasz pod starymi budynkami rosły krzewy budlei. To typowy miejski chwast w Besźel, ale nie w Ul Qomie, gdzie przycinają ją, gdy tylko się pojawi. Dlatego na Budapeszt Strasz, która była beszańską częścią przeplotu, zaniedbane, niekwitnące o tej porze roku krzaki (…) urywały się nagle na granicy miast. Domy w Besźel były zbudowane z cegły i otynkowane. Z każdego gapiły się na mnie domowe lary, małe, człekokształtne maszkarony o budlejowych brodach. Przed kilkoma dziesięcioleciami ta okolica nie była jeszcze tak podupadła. (…) Teraz zostało tam tylko cmentarzysko żelaznych szkieletów.”

Philip-Marlowe-Humphrey-Bogart-Wielki-senChandler w świecie fantastyki

Intryga rozpoczyna się w momencie odnalezienia w slumsach porzuconego ciała zamordowanej studentki. Sprawę prowadzi inspektor o dźwięcznie i bardzo niehollywoodzko brzmiącym nazwisku – Tyador Borlú z besźelskiego Wydziału Najpoważniejszych Zbrodni. Jako że podejrzewa przekroczenie, ślad prowadzi go do Ul Qomy. Tam łączy siły ze starszym detektywem Qussimem Dhattem i razem próbują rozwiązać skomplikowaną zagadkę. Inspektor Borlú nie jest błyskotliwym detektywem pokroju Sherlocka Holmesa czy Herkulesa Poirot. Choć bystry i metodyczny w swych działaniach, przypomina raczej chandlerowskiego Philipa Marlowe’a. Bo i klimat stworzony przez Mieville’a jest chandlerowski właśnie.

Kafkowska atmosfera w powieści momentami przywodzi na myśl Frantic Romana Polańskiego. Próżno jednak szukać egzystencjalnych przemyśleń bohatera, akcja książki to raczej ciąg przyczynowo-skutkowy, rozpędzający się i z każdą stroną przybliżający nas do finału. Opisy są realistyczne, dokładne, choć autor rzadko posługuje się fajerwerkami językowymi. „Miasto i Miasto” czyta się przez to bardzo szybko, połykając kolejne rozdziały i oczekując na następny zwrot akcji. Fabuła nie jest specjalnie skomplikowana: zabójstwo, prowadzone śledztwo, poszlaki, dowody, potężne korporacje, a wszystko podane w polityczno-społecznym sosie. Gdyby nie fantastyka, byłby to zapewne tylko kolejny sprawnie skonstruowany kryminał. Motyw przeplatających się Miast sprawia jednak, że wiele wątków nabiera nowych znaczeń, tworząc metafizyczną powłokę.

Za „Miasto i Miasto” China Mieville otrzymał w 2010 roku wiele prestiżowych nagród, m.in.: Hugo, Locusa (co niektórych może zdziwi – za najlepszą powieść fantasy) oraz Arthura C. Clarke’a (już po raz trzeci). Jako ciekawostkę dodam, że za tę ostatnią autor otrzymał tym razem honorarium w wysokości… 2010 funtów szterlingów, ponieważ wysokość nagrody zawsze jest taka, jak rok w którym nagrodę przyznano. Czy nie za nisko wycenili autora? Oceńcie sami.

China Miéville, Miasto i miasto, tłum. Michał Jakuszewski, wyd. Zysk i S-ka, Warszawa 2010.

Rafał Niemczyk