Agata Tuszyńska, Tyrmandowie. Romans amerykański. Recenzja.


Tyrmandowie-Romans-Amerykanski-okladkaContigo Pan y Cebollas *

Ona, Mary Ellen Fox, miała 23 lata, świat i życie przed sobą, kochała się w XIX-wiecznej literaturze hiszpańskojęzycznej, była konserwatystką i, jak każda młoda kobieta, wierzyła, że jest księżniczką. Poza tym przepadała za szalami z kaszmiru, chłonęła literaturę, sztukę, uwielbiała świat mody.

On, Leopold Tyrmand, miał lat 50, dopiero co uciekł z komunistycznej Polski, napisał kilka książek, w tym kultowego „Złego”, był mężczyzną po przejściach, z pewną sławą kobieciarza; dobrze wiedział, że nie jest księciem na białym koniu. W Polsce postrzegany był jako liberał, w USA jako konserwatysta. Najczęściej do obu tych określeń dodawano przymiotnik radykalny.

Czekało na nich piętnaście wspólnych lat. Był maj 1970 roku – najlepszy czas, aby rozpocząć romans. Romans bardziej intelektualny niż namiętny. Leopold w uczuciach, a na pewno w ich wyrażaniu, był wstrzemięźliwy. Mary Ellen przyjęła taki język miłości. Lewicowa kontrkultura lat siedemdziesiątych, prawie 28 lat różnicy wieku, Rose (matka Mary), która chciała dla córki lepszej partii, apodyktyczność i bezkompromisowość sądów Tyrmanda oraz inne wzorce kulturowe kochanków –wszystko to niezbyt dobrze wróżyło perspektywom związku. A jednak przeciwności zostały pokonane. Dokładnie o tym „A jednak” jest książka „Tyrmandowie. Romans amerykański.”

Leopold-TyrmandHistoria miłości Mary i Leopolda relacjonowana jest na dwa sposoby.

Pierwszym, dominującym zwłaszcza w opowieści o początkach związku, są listy. Ona najczęściej zwracała się do niego Lolek, czasem Lo. On nazywał ją Miskeit, co można przetłumaczyć jako Brzydula (częściej Droga niż Kochana). Listy nie są romantyczne i jeszcze mniej namiętne; są jednak bez wątpienia osobiste. Cechuje je pewien dystans, pełne są niedopowiedzeń. Obie strony, zgodnie ze swymi konserwatywnymi przekonaniami, uważały, że o pewnych rzeczach można tylko rozmawiać, nie należy pisać.

Mary-Ellen-Fox (fot. archiwum M.E.Fox)Drugim jest narracja Mary Ellen. Wspomnienia te oddziela od chwili śmierci Tyrmanda ponad 25 lat. Wystarczająco dużo, aby sobie uporządkować myśli, nabrać dystansu i ocenić dawną miłość. Tak właśnie opowiada pani Tyrmand.

Oprócz historii miłości i małżeństwa Mary i Leopolda, w książce znajdziemy dużo szczegółów z codziennego życia Tyrmanda. Począwszy od jego entuzjazmu do jazzu i Kubusia Puchatka. Przez zwyczaj częstowania amerykańskich gości bigosem i „tyrmandówką” (rodzaj nalewki, którą przyrządzał), pewien wstręt Leopolda do wydawania pieniędzy, jego manifestacyjny antykomunizm, skłonność i słabość do niewyszukanej i prostej kuchni. A skończywszy na spotkaniach ze Stefanem Kisielewski i Sławomirem Mrożkiem.

Niewątpliwą zaletą książki są faksymilia listów oraz duża ilość zdjęć Leopolda, Mary Ellen oraz osób i miejsc im bliskich.

Agata Tuszyńska, Tyrmandowie. Romans amerykański, Wydawnictwo MG, Kraków 2012.

Dominik Śniadek

* Contigo Pan y Cebolla (Z tobą chleb i cebula) – hiszpańskie przysłowie, które odpowiada polskiemu „Na dobre i na złe”.