19 października, 2012
- autor: Dorota Jędrzejewska-Szpak
Historia nie powtarza się nigdy, człowiek powtarza się zawsze
Tak i ja wielu gram w jednej osobie,
I w każdym źle mi.
(William Szekspir, „Ryszard II”)
Gdyby Szekspir żył obecnie, zapewne akcje swych dramatów lokalizowałby w poczciwych, choć mocno już wyeksploatowanych wagonach pociągów PKP. W klasycznej, standardowej i nieco obskurnej postaci wspomniany wagon posiada ośmioosobowe przedziały pomyślane tak, aby wygodnie zmieściło się w nich osób tylko sześć. Dramaturg wymyśliłby albo podpatrzył Magdę: młodą kobietę, drobnej budowy, ale wcale nie płochą; raczej pewną siebie i zdecydowaną, posiadającą pewien rodzaj dystansu, wykluczający trajkotanie i kokieterię z osobami mniej znajomymi, a jeśli nieśmiałą, to na płaszczyźnie marzeń i oczekiwań.
Posadziłby ją zapewne tuż przy drzwiach, aby mogła bacznie obserwować ruch na korytarzyku pociągowym. Zaraz po niej na scenę wkroczyłby pan Jakiśtam Wszystkowiedzący i dosiadł się do Magdy skuszony potencją jej samotności. Byłby całkiem solidnie ubrany, lecz z oczywistą i wymaganą lekką ekstrawagancją. Dla potrzeb echa scenicznego oraz komicznych efektów zaangażowałby dwóch nierozgarniętych mężczyzn, wymęczonych zbyt dużą ilością pracy i codziennym zabieganiem, w wieku pomiędzy trzydziestką a czterdziestką. Posadziłby ich w części przy oknie, naprzeciw siebie, jednego skazując na nerwowy sen, a drugiemu nakazując oglądać film na laptopie.
Rolę postaci drugoplanowych, tych wszystkich leśnych duszków, aniołów i innych podpowiadających to i owo, siłą rzeczy musiałby pełnić zaglądający co jakiś czas pan konduktor oraz idący za nim jak cień pan rewizor konduktora; byłby możliwy jeszcze duszek pchający wózek z letnią kawą i herbatą oraz niesłychanie twardymi ze starości ciasteczkami, epizodycznie pojawiłby się pewnie człowiek oferujący piwo lub gazetę podczas postojów na większych stacjach. Rzecz działaby się w pociągu relacji Racibórz-Białystok, który w dniu akcji dramatu spóźnił się 50 minut i większość ludzi, oczekujących na niego celem dostania się do Warszawy, przesiadła się na droższy, ale już przybyły pociąg relacji Praga-Warszawa.
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Na palcu świeci mu się widocznie nie tak dawno założona obrączka, a z każdym wypowiedzianym do Magdy słowem coraz bardziej złoci mu się pożądanie w oczach): Dobrze się złożyło z tym spóźnieniem. Ludzie pojechali „Pragą”, a u nas jest nie tak znów bardzo zatłoczone.
MAGDA (Nieco kurtuazyjnie, śmiejąc się w myślach z „nie tak znów zatłoczone”): Ale jak pociąg z Raciborza do Katowic może mieć 50 minut opóźnienia? Przecież to niedaleko!!!
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY: Bo widzi Pani, on jeździ na okrągło, i jeśli w drodze z Białegostoku do Raciborza złapał opóźnienie, to siłą rzeczy musi ruszać zbyt późno i niezgodnie z rozkładem. A jeszcze w przerwach pomiędzy kursami, których jednak – jak wiemy – nie ma, ekipa sprzątająca musi oczyścić go z „zapomnianych i zawieruszonych” rzeczy i śmieci pozostawionych przez pasażerów z poprzedniego kursu. Ot i cała tajemnica.
PIERWSZY MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten śpiący, jak duch, nieco infantylnie, ze sporym zdziwieniem): Ale jak to?!?
DRUGI MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten z nosem w laptopie, jakby mówił tylko do siebie): Shit!!!
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Wyjmuje książkę, choć wiadomo, że nie zamierza jej czytać, czyni to na pokaz, jednocześnie myśląc, że Magda musi być o dobre 10 lat młodsza od niego): Irving, „W jednej osobie”, najnowsza, dopiero co wyszła.
MAGDA: To pewnie o seksie i pewnie śmieszne.
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY: O seksie owszem, ale tym razem nie-śmieszne.
MAGDA: To może chociaż o dorastaniu?
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY: O dorastaniu tak, i o chłopcu. O Williamie Francisie, choć dla wszystkich był po prostu Billem. Chłopcu z problematycznymi preferencjami seksualnymi. Przynajmniej w tamtych latach problematycznymi. Z jednej strony pociągają go mężczyźni, z drugiej, jak by to nie zabrzmiało… (ordynarny śmiech) …z drugiej strony pociągają go kobiety z małym biustem.
PIERWSZY MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten śpiący, jak duch, nieco infantylnie, ze sporym zdziwieniem): Ale jak to?!?
DRUGI MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten z nosem w laptopie, jakby mówił tylko do siebie): Shit!!!
MAGDA (Nieco zirytowana i trochę złośliwie): To ja bym mu się spodobała!
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Nie do końca zgadza się z tym małym biustem Magdy, na wszelki jednak wypadek jeszcze raz lustruje dokładnie piersi interlokutorki): Tak, ale on wolał starsze kobiety i młodszych mężczyzn. Poza tym ciągle biegał pomiędzy biblioteką a teatrem. Przyznam szczerze, że zdarzało mi się gubić w tych jego bieganinach. Lubię Irvinga, ale ta pozycja jest nieco nużąca. Bo wszystko od razu wiadomo, a świat stworzony przez pisarza jest nie tak spójny i czarowny, jak w jego poprzednich powieściach. To raczej manifest i świadectwo czasów, gdy walczono o tolerancję upodobań seksualnych…
(ziewa bardziej dla zyskania czasu niż z senności, po czym kontynuuje swój wywód)
Dziadek Billego, Harry, choć na co dzień jest drwalem i kierownikiem tartaku, to zdarza mu się występować w amatorskim teatrze i grywać role wyłącznie żeńskie. Uwielbia być kobietą.
PIERWSZY MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten śpiący, jak duch, nieco infantylnie, ze sporym zdziwieniem): Ale jak to?!?
DRUGI MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten z nosem w laptopie, jakby mówił tylko do siebie): Shit!!!
MAGDA (Chcąc zmienić temat): Też uczestniczyłam w takim szkolnym przedstawieniu…
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Wchodząc jej w słowo): Bardzo możliwe, przebierała się Pani za kobietę?…
(wybucha śmiechem, po czym kontynuuje niezrażony)
Więc jak mówiłem, dziadek jest ukrytym transwestytą, co bardzo nie podoba się jego żonie i córkom. Ale to Ameryka, więc wiadomo, każdy robi, co chce. Mama Billego, Mary, też jest dziwna, ma jakiś problem z seksem. Na pewno nie lubi o nim mówić. O ojcu, również William Francis – tyle, że senior – wiadomo bardzo mało, prawie nic. Za to jego ojczym, Richard, w oczach Billa jest fajny, bo jest liberałem i uczy literatury, poza tym zdarza mu się reżyserować sztuki teatralne. Potem odrobinkę traci na atrakcyjności, bo staje się zbyt uległy matce. Ciotka Muriel, jędzowata sekutnica, ma do wszystkiego odpowiednio potępiający stosunek, męczy się z nią wujek Bob z przydomku Rakieta, równy koleś, lecz z powodu presji, jaka wywierana jest na nim przez żonę-sekutnicę, zbyt często zagląda do kieliszka. Jest jeszcze bibliotekarka, panna Frost, tak naprawdę Al Frost, były zapaśnik, który obecnie uważa się za kobietę. Pierwsza i największa, bo najbardziej niewinna miłość głównego bohatera i narratora zarazem. Jest tych postaci całkiem dużo: Martha Hadley, prehippiska, która rozwiązując problemy wymowy głównego bohatera, odkrywa jego homoseksualizm i mówi mu, że to tak naprawdę nic złego. On jej odpowiada, jakby w rekompensacie, że na nią też leci, bo ma takie malutkie piersi. Malutkie piersi…
(tu nieco spowolnił, ponownie obejrzał dokładnie biust Magdy)
…dziedziczy jej córka, Elaine, przez całe życie, z różną wprawdzie intensywnością, najbliższa przyjaciółka Billego…
Drzwi do przedziału się otwierają i wpółwchodzi Konduktor.
KONDUKTOR (Rytualnie i mechanicznie): Bileciki proszę…
(spostrzegając książkę Irvinga, ożywia się i ciągnie dalej z entuzjazmem)
Świetny pisarz, nie sili się na wyszukaną formę, przez to jest ogólnie zrozumiały, a jednocześnie wrażliwy i nawet czasem liryczny, poza tym potrafi być naprawdę śmieszny, czasem tragikomiczny. A jego podejście do rzeczywistości jest pełne luzu, czego brakuje niestety niektórym jego polskim czytelnikom.
(po czym wychodzi, zostawiając pasażerów nieco osłupiałych, oczywiście zapomina skasować im biletów)
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Próbuje wrócić do mentorskiego tonu): Są oczywiście i inni młodzi chłopcy, och głównie zapaśnicy szkolnej drużyny. Na przykład Kittredge, który był bezapelacyjnie najlepszy, nie tylko na zapaśniczej macie, ale również nikt nie potrafił mu dorównać w uwodzeniu koleżanek; oraz Delacorte znany z tego, że nosił dwa kubki, po jednym w każdej ręce. Z jednego pił i następnie płukał sobie usta, do drugiego wypluwał zbędna wodę po…
Drzwi do przedziału się otwierają i wpółwchodzi Rewizor.
REWIZOR KONDUKTORA (Dobrze wie, że Konduktor nie sprawdził biletów, ale wie również, że pomimo jego skargi i tak go nie wyleją z pracy, bo zbyt mało płacą i nie ma innych chętnych na panelowe dyskusje o literaturze i sprawdzanie biletów): Bileciki proszę…
(Po czym smutnym głosem dodaje)
Ci dwaj, Kittredge i Delacorte, i tak umrą na AIDS.
(i wychodzi)
PIERWSZY MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten śpiący, jak duch, nieco infantylnie, ze sporym zdziwieniem): Ale jak to?!?
DRUGI MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten z nosem w laptopie, jakby mówił tylko do siebie): Shit!!!
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Bezwzględnie i okrutnie): Wtedy wszyscy homoseksualiści umierali w ten sposób. Tom Atkins, niezdara, nieudacznik i pierwsza kompromisowa miłość Billego również doświadcza tego losu.
MAGDA (podświadomie): To smutne…
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Niczym niezrażony): Mówię Pani, sami dziwacy! Wszyscy albo homo albo bi, a jak już normalni, to straszni homofobi i nietolerancyjni. Cyrk. A wszystko, jak to u Irvinga, w jakieś zapadłej amerykańskiej dziurze, Pierwszej czy któreś tam Siostrze w stanie Vermont. Potem jadą starym irvingowym zwyczajem do Europy, zresztą zdarza im się to niejeden raz. I oczywiście pojawia się Nowy Jork.
Do przedziału wchodzi Młodzian, najwyżej dwudziestoparoletni mężczyzna, niepozorny w ubiorze, nie piękny, ale przyciągający wzrok, z zachowania jednak bardzo męski, pewny siebie, zdecydowany, ale w sposób miły, dokładnie taki, za jakim przepadają kobiety.
MŁODZIAN (Lekko i serdecznie): Dzień dobry, czy znajdę miejsce tu, na tym korabie udającym się do pięknego w zaśpiewie miasta Białystok przez wszeteczną stolicę Warszawę, miejsce akuratne, aby na chwilę przysiąść i potowarzyszyć wam w rozmowie?
(nie czekając na odpowiedź, siada pomiędzy Jakiśtam Wszechwiedzącym a Drugim Mężczyzną Zapracowanym akurat na miejscu, gdzie jest wysuwany podłokietnik, co od razu boleśnie odczuwa)
O, wysuwany podłokietnik, bariera nie do przebycia, limes rozmów i przytuleń pociągowych.
(zauważa leżącą książkę)
„W jednej osobie”, świetna powieść, bardzo na czasie. Irving natrudził się, konstruując kunsztownie przez pierwsze dwieście stron scenografie, aby potem móc rozwinąć fabułę. Dzięki temu przedstawił temat w sposób wcale nie pomnikowy ani podręcznikowy. Tylko tak normalnie. Jak u niego, trochę z przymrużeniem oka, trochę przesadzając, malując tymi swoimi grubymi kreskami powstałymi ze słów i zdań. Za pomocą jak zawsze egocentrycznego bohatera, wyposażonego w niezwykle precyzyjny mechanizm percepcyjny, pozwalający dostrzegać rzeczywistość w swej istocie, i unikać widzenia stereotypami, choć tych ostatnich oczywiście nadużywa dla efektów komicznych. Jak zwykle tworzy świat, choć przecież wewnętrznie skłócony, pełen liryzmu. Gdzie zawsze obok złych, lub po prostu takich nie bardzo dobrych postaci, znajdą się osoby wrażliwe, skłonne do wysiłku zrozumienia i przyjaźni, ba, nawet miłości.
MAGDA (Widocznie zaintrygowana osobą Młodziana, nieco prowokująco): Pan Jakiśtam Wszystkowiedzący uważa inaczej.
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Niechętnie i niezdecydowanie): Może to kwestia tłumaczenia, bo nie przekonuje mnie. I jest odmienne niż w innych powieściach Irvinga. Nieco jakby na siłę, rwane.
PIERWSZY MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten śpiący, jak duch, nieco infantylnie ze sporym zdziwieniem): Ale jak to?!?
DRUGI MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten z nosem w laptopie, jakby mówił tylko do siebie): Shit!!!
MŁODZIAN (w stronę Drugiego Zapracowanego Mężczyzny, zerkając mu przez ramię w monitor): Shit!!! A kolega tak zawsze bluzga po angielsku, oglądając „Titanica”?
Po czym zwraca się do wszystkich, lekko przy tym faworyzując Magdę.
Dzięki temu zabiegowi może pokazać epidemię AIDS, bez zbytniej martyrologii. Nie brak mu pewnego zdziwienia, gdy opisując lata bardzo nam już współczesne oczami ponad sześćdziesiątletniego biseksualisty, zauważa, że nawet teraz, gdy tolerancja seksualna jest zdecydowanie bardziej powszechna i jest czymś w rodzaju rzeczy elementarnej, ludzie nadal dyskryminują się. Zmieniły się kryteria, ale dawne podziały i dawne prześladowania nie odeszły w przeszłość. Przybrały inną postać. Stały się hybrydą przeszłości. Ale nadal mają się wyśmienicie. Być może o to chodzi w tej książce. Wcale nie o walkę o równość, tylko o uświadomienie sobie, że tej równości nigdy nie osiągniemy.
MAGDA: Co oczywiście nie oznacza, że mamy rezygnować ze sprzeciwiania się dyskryminacji. Jakiejkolwiek.
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY (Zupełnie nie na temat, jakby wykluczony): I pełno tam literówek, wiecie Państwo, takie wydawnictwo, mogliby zatrudnić korektora.
PIERWSZY MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten śpiący, jak duch, nieco infantylnie ze sporym zdziwieniem): Ale jak to?!?
DRUGI MĘŻCZYZNA ZAPRACOWANY (Ten z nosem w laptopie, jakby mówił tylko do siebie): Shit!!!
Po raz kolejny drzwi do przedziału otwarły się w sposób tyleż nagły, co niespodziewany, wpółukazała się w nich uśmiechnięta i pokryta trzydniowym zarostem twarz Obnośnego Pociągowego Sprzedawcy Piwa.
OBNOŚNY POCIĄGOWY SPRZEDAWCA PIWA (Z zaśpiewem): Piiiiwo, Piwuuuśko, Piweczko, Piweńko. Kto z Państwa reflektuje na zimną piankę?
(W tym momencie dostrzegł książkę Irvinga, dobroduszny i nierozgarnięty wyraz twarzy zniknął; pojawił się w zamian spokojny – tak też się odezwał)
Nowy Irving, na bożka piwa obnośnego! Toż to jest gratka, cytatów pełna po brzegi… kufla piwnego!
JAKIŚTAM WSZYSTKOWIEDZĄCY: To chociaż jeden poprosimy, aby nie był pan gołosłowny!
OBNOŚNY POCIĄGOWY SPRZEDAWCA PIWA: Płeć aniołów jest ambiwalentna (strona 77), a dla pana Jakiśtam Wszystkowiedzący jeszcze jeden, specjalny: Kształtuje nas to, czego pragniemy (strona 9).
Drodzy Państwo, proszę wybaczyć tę maskaradę i użycie Szekspira w celach tragikomicznych ze skutkiem mizernym. Miałem ku temu pewne powody. Zapraszam do lektury „W jednej osobie”, tam znajduje się klucz do mojej motywacji.
John Irving, W jednej osobie, tłum. Magdalena Moltzan-Małkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.
Dominik Śniadek