Georges Simenon, Paryski ekspres. Recenzja.


Studium przypadku w szarych odcieniach chłodu i niepewności

Georges Simenon to pisarz-maszyna, znany szerszej publiczności jako twórca kryminałów z komisarzem Maigretem – postacią nazywaną czasem „francuskim Sherlockiem Holmesem”. O przenikliwym komisarzu Simenon napisał stos książek – nie ma możliwości, by początkujący młody czytelnik nie natknął się naturalnym tropem na którąś z książek jego autorstwa. Tworzył on bowiem książki w przeciągu zaledwie kilku dni; napisał ich ponad 400 (połowę pod własnym nazwiskiem i drugie tyle pod różnymi pseudonimami), dorobek uzupełnia 150 opowiadań i 25 tekstów autobiograficznych. To jednak nie same kryminały zjednały sobie Simenonowi pochlebne recenzje krytyki, a także uznanie takich literackich sław jak Camus, Faulkner czy H. Miller. Perłami w twórczości Simenona stały się wielopłaszczyznowe dramaty psychologiczne, których bohaterami czynił zazwyczaj ludzi naznaczonych piętnem nieprzyjaznego środowiska, złych emocji, negatywnej energii. Gdy tylko postawić ich w sytuacji przesilenia, dać im zbyt mocny impuls – w afekcie są oni w stanie doprowadzić do najstraszliwszej tragedii. „Paryski ekspres” to próba wnikliwej rekonstrukcji psychiki takiego człowieka.

Georges-Simenon-Szwajcaria-1979

Kees Popinga to przykładny Holender, reprezentant silnej średniej klasy mieszczańskiej. Ma kochającą żonę, dwójkę dorastających dzieci, dobrze płatną pracę na wysokim stanowisku, willę, która wyposażona jest w sprzęty „pierwszej jakości”, a nawet własny jacht. Początkowo możemy zaobserwować lekki kryzys wieku średniego, który mu niewątpliwie doskwiera. Ponieważ Simenon to wytrawny obserwator, analizuje skomplikowane mechanizmy myślowe Popingi także w codziennych, rutynowych zachowaniach (poranne pobudki, kolacje z rodziną, sądy na temat innych ludzi, szachowe zadania). Impulsem, który obnaża najciemniejsze strony Holendra, jest w tym wypadku utrata pracy. Tok myślenia mężczyzny od tej pory nie będzie miał już nic wspólnego z psychiką przeciętnego mieszkańca Groningen. Popinga wyjedzie do Amsterdamu, by spełnić swoje seksualne fantazje z niejaką Pamelą, a koniec końców – wyszydzony przez kobietę – udusi ją i ucieknie do Paryża. Skrępowany dotychczas przez kajdany poukładanego życia i odgrywanej w nim roli, będzie smakował niczym nieskrępowanej wolności, w kierunku której wedle siebie samego podążył.

W Paryżu lat 30. przyjdzie nam spędzić resztę powieściowego czasu, towarzysząc Popindze w chorej, ale w pewien sposób wyrafinowanej grze, jaką morderca zaczyna prowadzić z policją i miejscową prasą. Kees Popinga z upływem czasu staje się pewny siebie – bezkarność dodaje mu pychy i odwagi, mimo iż każdy dzień zamienia się w walkę o przetrwanie, a zniewolony przez nienazwane demony umysł każe mu bać się samotnych, bezsennych nocy.
„Paryski ekspres” niesamowity klimat zawdzięcza scenerii, jaką krótkimi, ale sugestywnymi kreskami rysuje przed nami pisarz. Zimne, grudniowe wieczory na oświetlonych jedynie lampami gazowymi francuskich ulicach, paryskie kawiarnie, kluby i bistra pełne ludzi wszelakiej maści i pochodzenia (od miejskich radców i uczciwych kelnerów, po naciągaczy, oszustów, handlarzy narkotyków, złodziei samochodów i prostytutek), poszarzałe dworce, prowincjonalne stacje benzynowe czy zakłady przemysłowe z mnóstwem słabo oświetlonych okienek. Paryż Simenona nie jest stolicą cyganerii artystycznej, kultury i luksusu; jego ciemne uliczki są raczej pułapką, w którą prędzej czy później człowiek musi dać się złapać.

Urodzony w Belgii pisarz portretuje zbrodniarzy w niezwykle wyrachowany sposób. Ukazuje ich jako przeciętnych ludzi, którym często jesteśmy skłonni okazywać współczucie, nie zawsze zasłużone. Osobiście z trwogą złapałem się na tym, że niejednokrotnie „kibicowałem” Popindze, mając po drugiej stronie barykady rutynowanego komisarza policji, uganiające się bez skrupułów za tanią sensacją gazety, czy bandę bezwzględnych przestępców. Cała maestria tego utworu polega na przeciwstawieniu psychopatycznemu mordercy otoczenia wielkiego miasta, europejskiego symbolu rozmachu i kultury. Bo Georges Simenon świetnie zdawał sobie sprawę, że jego mroczne zakamarki nie są ani krztę jaśniejsze od ciemnej strony chorego umysłu Keesa Popingi.

Georges Simenon, Paryski ekspres, tłum. Krzysztof Teodorowicz, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011. 

 Rafał Niemczyk