Mikołaj Gogol, Opowiadania, Ożenek, Rewizor.
29 stycznia, 2013 4 Komentarze
Tantal i Prometeusz
Im przedmiot jest zwyklejszy, tym wyżej stać winien poeta, aby wydobyć zeń to, co niezwykłe, i aby ta niezwykłość była skądinąd całkowitą prawdą.
(Mikołaj Gogol o naczelnej zasadzie własnej twórczości)
O Mikołaju Gogolu (1809-1852) trzeba napisać, że był jednym z tych pisarzy, których własna twórczość, genialna twórczość, stała się przyczynkiem wewnętrznego upadku, duchowej klęski, a w konsekwencji śmierci, której okoliczności nigdy nie pozostały do końca jasne. Rewolucyjny charakter twórczości urodzonego na Ukrainie pisarza – krytykujący absurdy patriarchalno-feudalnego układu gospodarczego w XIX-wiecznej carskiej Rosji, hierarchię rang, ohydny aparat biurokratyczny i podlegających mu urzędników – w pewnym momencie „wymknął mu się spod kontroli”.
Oskarżenia o zdradę ojczyzny wymierzone w Gogola przez reakcyjną, a więc lwią część krytyki, wyrzuty sumienia i wewnętrzne rozterki wywoływały u autora „Martwych dusz” karuzelę ambiwalentnych nastrojów. Stał się idolem rosyjskiej młodzieży, głosem prostego ludu, ale także dekabrystów, jego prozę promował i zachwycał się nią słynny „szalony Wissarion” Bieliński. Jednocześnie nienawidziła Gogola arystokratyczna i urzędnicza elita Petersburga i Moskwy, co zaprowadziło zaskoczonego silnym ideologicznym wydźwiękiem własnych utworów pisarza do wielokrotnej rewizji swoich pisarskich dokonań. Doszło do tego, że w „Wybranych fragmentach z korespondencji z przyjaciółmi” z 1847 r., a więc kilka lat po „Martwych duszach” i „Rewizorze”, Gogol potępił cały swój poprzedni dorobek literacki, przyznając, że Rosję zna słabo i jednostronnie. Już wtedy w głowie pisarza zakwitały ideały chrześcijańskie i rozpacz spowodowana brakiem jednolitej, „właściwej” interpretacji jego książek. Rozwścieczony Bieliński napisał wtedy do Gogola list, który stał się jednym z najostrzejszych w historii całej literatury rosyjskiej:
Wielbicielu knuta, apostole ignorancji, rzeczniku obskurantyzmu i wstecznictwa, chwalco tatarszczyzny – co czynisz! Spójrz pod nogi – stoisz nad przepaścią…
Wybitny krytyk „odbiera” Gogolowi prawo do reinterpretacji i rewizji pokazanych światu dzieł, broni ich przed samym autorem, wzywając go do wycofania się ze stanowiska zawartego w feralnych „Wybranych fragmentach…”. Rozpaczliwie powołuje się na potrzeby społeczeństwa rosyjskiego, dla których pisarze są ostatnią i jedyną szansą –
(…) swych jedynych wodzów, obrońców i zbawców od rosyjskiego samodzierżawia, prawosławia i narodowości [tj. nacjonalizmu], zawsze gotowe jest przebaczyć pisarzowi napisanie złej książki, lecz nigdy nie przebaczy napisania książki szkodliwej.
Dramatyczny list „szalonego Wissariona” powoduje najpierw polemiczną ripostę Gogola, ale w jego następstwie pisarz, przemyślawszy rzecz dogłębniej, odpowiada Bielińskiemu (a równocześnie społeczeństwu) w bardziej stonowany sposób. „Trzeba, abym poznał wiele z tego, co zna Pan, a czego ja nie znam…” – pisze. Brawurowej demaskacji aparatu biurokracji carskiej i całego systemu społeczno-politycznego nie udało się Gogolowi zniekształcić nawet w przypływie największej rozterki („Wybrane fragmenty…”) – jego utwory żyły już własnym życiem, stały się symbolami. O ile jednak nie mógł zapanować nad ideowymi interpretacjami „Rewizora”, to o wiele bardziej nie mógł się zgodzić na zarzuty dotyczące warstwy literackiej. Odpowiedział krytyce, publikując „Przedsionek teatralny po premierze nowej komedii”, gdzie odniósł się do nowatorskiej konstrukcji samego dramatu, który jawnie odbiegał od ówcześnie panującej, wodewilowej mody.
W 1846 r. Gogol poddał się mistycyzmowi, popadł w obłęd religijny, zaczęły się też pojawiać pierwsze objawy choroby psychicznej. Kilkukrotnie zmieniał stanowisko w sprawie interpretacji „Rewizora” – obwieszczał, że dramat ma wydźwięk religijno-moralny, a nie społeczno-polityczny, jak „błędnie” odbierało go społeczeństwo. Ten wewnętrzny konflikt, który przerodził się w sprawę całego narodu rosyjskiego, wyniszczył artystę doszczętnie. Pod koniec życia uznał swą twórczość za „oręż szatana”, a szaleństwo, bieda i choroba nerwowa doprowadziły go do śmierci w niejasnych okolicznościach. Religijny szarlatan, niejaki o. Matwiej Konstantynowski, roztoczył opiekę nad pisarzem, wymuszając na nim rygorystyczne posty i wyrzeczenia się jakichkolwiek kontaktów ze sztuką. Do dziś krąży niepotwierdzona legenda, że pochowano go żywcem w stanie śpiączki, czego miało dowodzić, iż po odkopaniu trumny ciało leżało twarzą w dół. Pogrzeb Gogola stał się społeczną manifestacją; jeden ze studentów biorących udział w uroczystości powiedział: „Chowamy Gogola, wszyscy jesteśmy jego najbliższymi, a wraz z nami jest cała Rosja”.
Mikołaj Czernyszewski – filozof, utopijny socjalista, wódz rewolucyjnej demokracji rosyjskiej – napisał o Gogolu tak:
Jakkolwiek wielkie były twe błędy, męczenniku bolesnej myśli i wzniosłych dążeń, byłeś jednym z najszlachetniejszych synów Rosji i bezgraniczne są twe zasługi wobec ojczyzny.
***
W 1831 r. ukazała się pierwsza znacząca publikacja Mikołaja Gogola – „Wieczory na futorze koło Dikańki”. Był to zbiór opowiadań i nowel skonstruowanych w romantycznej konwencji, które poruszały struny folkloru, opowiadając o życiu dawnej Kozaczyzny, gdzie realizm mieszał się z legendą i zabobonami. Najbardziej znanym utworem ze zbioru, wielokrotnie adaptowanym przez kino, jest „Wij”. To relacja z przygody trójki bursaków (studentów), którzy włócząc się w czasie dni wolnych od nauki po okolicznych stepach, trafiają do opuszczonego chutoru, gdzie, jak się okazuje, pomieszkuje wiedźma. Realizm szczegółu miesza się tutaj z elementami grozy w duchu romantyzmu, co jest nader widoczne podczas spotkania z tytułowym demonem.
Elementy romantyzmu pojawiają się jeszcze w późniejszym „Mirgorodzie”, a także w powieści opiewającej heroiczną przeszłość Kozaczyzny – „Taras Bulba”. W tym ostatnim Gogol ujawnia tęsknotę za wolnością stepu, za wielkimi czynami, które pozwoliłyby zapomnieć o przytłaczającym życiu w carskiej Rosji.
W 1835 r. pojawia się zbiór pt. „Arabeski”, który wraz z kilkoma późniejszymi utworami tworzy cykl tzw. opowiadań petersburskich. Rodzi się Gogol-realista, naczelny krytyk ówczesnej rosyjskiej rzeczywistości, artystyczny perfekcjonista operujący bezbłędnie groteską i karykaturą.
Reprezentacyjnym i (obok „Szynelu”) najczęściej omawianym opowiadaniem Gogola jest „Nos” z 1836 r. Posłużę się tutaj opracowaniem izraelskiego pisarza Amosa Oza – ten, w zbiorze swoich esejów pt. „Opowieść się rozpoczyna”, w taki sposób rozłożył początek „Nosa” na czynniki pierwsze, nawiązując jednocześnie do konstrukcji literackiej ogółu opowieści petersburskich:
Nie jest to wprowadzenie harmonijne, wcale na takie nie wygląda, lecz raczej biurokratyczne. Język tej narracji, język Gogola w jego opowiadaniach petersburskich, jest pedantyczny i formalny, iluminowany chwilami przez rozbłyski obsesji i szaleństwa: opowiadanie rozpoczyna się szczegółowym sprawozdaniem – podającym miesiąc i dzień zdarzenia, nazwę miasta i adres domu, w którym miał miejsce ów „niezwykle dziwny wypadek”. Ale nawet zanim narrator przejdzie do tej sprawy, jego sprawozdanie zbacza z głównego szlaku, rozdwaja się na zdania wtrącone, a następnie rusza na poszukiwanie pewnego przeoczonego szczegółu, mającego kluczowe znaczenie dla dopełnienia niezbędnych w raporcie wymogów: nazwiska głównego bohatera (…) To, co zdarzyło się w pierwszych zdaniach opowiadania, przedstawiających poszukiwanie nazwiska, będzie powracało w toku całej narracji, w związku z poszukiwaniem utraconego nosa. Siły anarchiczne zaczaiły się za każdym zakrętem fabuły, dążąc do odciągnięcia toku narracji z utartej, biurokratycznej ścieżki, wąskiej, ale prostej, której ów tok usiłuje się trzymać, i wywiedzenia go na mroczne manowce (…) Drobne nieścisłości logiczne, niewinne żarty, groteskowe nonsensy zdarzają się na każdej niemal stronie tego utworu.
O ile opowieść o poszukiwaniu po całym Petersburgu zagubionego nosa przez asesora kolegialnego, majora Kowalewa, w zabawny sposób ośmiesza biurokratyczne i społeczne mechanizmy stolicy Imperium Rosyjskiego, o tyle wydany w 1842 r. „Szynel” (czasami tłumaczony jako „Płaszcz”) to opowiadanie bardziej ponure, smutne. Element groteski zostaje tu zepchnięty na plan dalszy – dominuje złowieszczy realizm, który każe się domyślać czytelnikowi tragicznego końca. „Szynel” jest historią Akakiusza Akakijewicza – podrzędnego urzędnika, zahukanego, pozbawionego jakiejkolwiek pewności siebie, wyśmiewanego i poniżanego przez kolegów z pracy, który nie potrafi się bronić. Gogol staje w obronie szarego człowieka, opisując zalęknionego obywatela, który za wszelką cenę stara się uzbierać fundusze na nowy szynel, ponieważ stary się rozpada, a Petersburg to miasto nieustającego mrozu. Tu, w przeciwieństwie do „Nosa”, mało jest miejsca na śmiech, chyba że ten przez łzy. Konstrukcja literacka „Szynelu”, a zwłaszcza jego zakończenie, przywodzi raczej na myśl późniejsze polskie nowele pozytywistyczne, choćby „Antka” Bolesława Prusa z 1880 r. czy „Janko Muzykanta” Henryka Sienkiewicza, gdzie autorzy piętnowali zacofanie, społeczną znieczulicę czy niezdolność ubogiej jednostki do normalnego funkcjonowania. Z zaznaczeniem oczywiście, że rzeczywistość „Szynelu” jest rzeczywistością rosyjską, a nurt biurokratycznego absolutyzmu, pełniący tu funkcję destrukcyjną, wywodzi się od „Poczmistrza”, którego autor – Aleksander Puszkin – był przedwcześnie zmarłym najlepszym przyjacielem Gogola.
Pierwszy spektakularny dramat Gogola, „Ożenek” (napisany w 1836 r., opublikowany w 1842 r.), w którym poddał satyrze XIX-wieczną rosyjską obyczajowość, opowiadał o poszukiwaniu idealnego kandydata na męża przez kupiecką córkę – Agafię Tichonową. Wszyscy wkoło, łącznie z kilkoma kandydatami na męża, patrzą na małżeństwo z perspektywy przyszłego zysku – podniesienia statusu majątkowego i społecznego. Choć „Ożenek” należy dziś do klasyki komedii rosyjskiej, sam Gogol nie był z utworu do końca zadowolony – krytyka przegniłej warstwy społecznej nie była efektem, który ostatecznie chciał osiągnąć.
Pomysł na najsłynniejszy dramat Gogola, czyli na „Rewizora”, którego pierwszą wersję oddał do publikacji w 1836 r., również podsunął Puszkin (podobnie jak w przypadku „Martwych dusz”, którym poświęcę w przyszłości osobne miejsce). Był on dość prosty, a opierał się na wątku rzekomego przybycia do prowincjonalnego miasteczka rewizora ze stolicy. Ta niepożądana postać miała dokonać incognito kontroli urzędowych mechanizmów oraz zorientować się w pracy poszczególnych państwowych funkcjonariuszy. Na tych ostatnich – wśród których znajdują się m.in. zarządzający miastem horodniczy, sędzia, kurator instytucji dobroczynnych, naczelnik poczty czy miejscowy lekarz – pada blady strach. Każdy z nich ma na sumieniu własne grzechy i zaniedbania, a bojąc się konsekwencji, postanawiają podjąć rewizora „ze wszystkimi honorami” – wręczając mu łapówki, suto zastawiając stół jadłem i wódką, oferując darmowe noclegi, zabawy, a nawet (to horodniczy) własną córkę za żonę. Rzecz jasna straszliwy rewizor okazuje się być fałszywy: to niejaki Chlestakow – leń, hulajdusza, głupawy i podrzędny urzędniczyna, który postanawia wykorzystać sytuację, stając się w historii dramatu pierwszym słynnym „przypadkowym oszustem”.
Komedia pomyłek i bezlitosne wyszydzanie absurdów biurokratycznego molocha (Andrzej Walicki napisał, iż „arcydzieło Gogola było jednym z najsilniejszych policzków wymierzonych przez rosyjskiego pisarza rosyjskiemu absolutyzmowi”) idą w parze z geniuszem konstrukcyjnym dramatu. Gogol-perfekcjonista kilkakrotnie przeredagowywał dramat, wyrzucał całe sceny bądź je przenosił, pracował nad każdym słowem każdego dialogu, dopracowywał je tak, żeby były jak najbardziej spójne, by zazębiały się fabularnie, by nie pozostało ani jedno niepotrzebne zdanie. Czynił podobnie z większością swoich utworów, ale w „Rewizorze” osiągnął kompozycyjną perfekcję. Czernyszewski pisał o jego pracy:
Wszystko wydawało mu się słabe i niskie, cokolwiek tylko napisał. Pokażcie mi człowieka z takim pragnieniem doskonałości, a powiem wam: taki nic nie napisze albo stworzy coś naprawdę wielkiego – będzie albo Tantalem, albo Prometeuszem.
Czernyszewski się mylił, bo był Mikołaj Gogol i jednym, i drugim. Mitologiczny Tantal wykradł bogom ich sekrety, obalił mit ich wszechwiedzy, za co został strącony do Tartaru, skazany na wieczny głód i potępienie. Gogol to samo czynił z Cesarstwem Rosyjskim, stając się dla ludu pisarzem-Prometeuszem, który przeciwstawił się carowi, feudalnemu systemowi i rządom biurokracji, wiele lat spędził na emigracji, umierając wreszcie w szaleństwie i nędzy. Orężem Gogola była sztuka i mógłby mieć rację ktoś, kto powołałby się na przysłowie: „Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”, pomny wszystkich nieszczęść, które przez moc własnej twórczości spadły na pisarza. Jednak Imperium Rosyjskie już dawno się rozpadło, a uniwersalne utwory Gogola wciąż obnażają kolejne absurdy. „Nie przygaduj zwierciadłu, kiedy masz gębę krzywą!”.
Mikołaj Gogol, Opowiadania, przeł. Julian Tuwim, Jerzy Wyszomirski, Wyd. Siedmioróg, Wrocław 2001.
Mikołaj Gogol, Ożenek, Rewizor, przeł. Julian Tuwim, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2006.
Rafał Niemczyk
* Cytaty wykorzystane w powyższym tekście pochodzą z następujących źródeł:
Mikołaj Gogol, Rewizor, przeł. Julian Tuwim, wstępem i objaśnieniami opatrzył Andrzej Walicki, Biblioteka Narodowa, Wrocław 1966.
Amos Oz, Opowieść się rozpoczyna, przeł. Wacław Sadkowski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2000.