Władimir Wojnowicz, Moskwa 2042. Recenzja.


Bareja po radziecku

Władimir Nikołajewicz Wojnowicz – rosyjski malarz, poeta i prozaik, autor satyrycznej powieści „Życie i niezwykłe przygody żołnierza Iwana Czonkina” o perypetiach sowieckiego odpowiednika wojaka Szwejka. Ta najbardziej znana powieść Rosjanina, w satyrycznym świetle ukazująca bohaterskich sołdatów radzieckich i heroiczną wielką wojnę ojczyźnianą, do roku 1989 znana była w ZSRR tylko z drugiego obiegu, podobnie jak większość jego dzieł. Wojnowicz w swoich utworach piętnował i ośmieszał radziecką rzeczywistość, przez co w 1974 r. został wykluczony ze Związku Pisarzy, a w 1980 r. był zmuszony wyemigrować z ojczyzny. Rok później Leonid Breżniew pozbawił go nawet obywatelstwa radzieckiego. Na emigracji, konkretnie w Niemczech, także jednak nie próżnował – pisał opowiadania, felietony, sztuki teatralne. W 1986 r. ukazała się antyutopijna i satyryczna powieść „Moskwa 2042”. Polskim czytelnikom dane było się z nią zapoznać dopiero po upadku komunizmu – w 1992 r.

Witalij Nikitycz Karcew, również pisarz na emigracji – książkowe alter ego autora – w 1982 r. otrzymuje szansę podróży w przyszłość. Postanawia odwiedzić „Moskwę 60 lat później” i przekonać się, co też wyewoluowało z radzieckiego komunizmu i czy w ogóle taki ustrój jeszcze w Rosji istnieje. Przed wyjazdem odbywa szereg spotkań z ludźmi, którzy w jakiś sposób dowiadują się o jego wyprawie i chcą wykorzystać ten fakt do swoich celów. Niektóre spotkania okażą się znamienne w skutkach, inne pozostaną bez echa – ale w końcu nasz bohater wsiada do chrono-samolotu Lufthansy, jedynego przewoźnika oferującego podróże w czasie i razem z garstką innych pasażerów wyrusza w podróż do Moskwy przyszłości. Niestety szczegółów technicznych lotu i skoku w czasie autor-bohater nie jest nam w stanie przybliżyć, gdyż – jak sam twierdzi – nie jest inżynierem, a poza tym w cenie biletu była zawarta nieograniczona ilość trunków, z czego skwapliwie skorzystał.

Plakat propagandowy z 1951 roku (źródło: komunizm.eu)

Po wylądowaniu na moskiewskim lotnisku, Karcew zostaje przyjęty przez specjalny komitet powitalny na cześć jego przybycia do ojczyzny. Początkowo nie bardzo rozumie, co się wokół niego dzieje, choć komunizm wydaje trzymać się dobrze. Niestety, dyrygowany przez wspaniałego, genialnego i świętego wodza Genialissimusa ustrój przekroczył w niektórych aspektach absurdalny poziom. Nasz bohater co rusz musi zmagać się z szokiem i niedowierzaniem, ale pomimo przejściowych trudności, na niektórych odcinkach jest pod wrażeniem socjal-komuny w wydaniu Moskiewskiej Republiki Komunistycznej. „Od każdego według zdolności, każdemu według potrzeb” – wydaje się, że ta utopijna maksyma i podstawowa zasada komunizmu wreszcie znalazła pełne odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nie wszystko jednak wygląda tak różowo, jak się początkowo wydaje…

Oś fabularna kręci się wokół przygotowań i podróży narratora w czasie, a potem wycieczki po Moskwie przyszłości i obserwowania absurdów idealnego komunizmu. Autor przyjął w powieści formułę wspomnień; co rusz podkreśla, że pisze wszystko z pamięci i opisuje tylko to, co widział na własne oczy. Zresztą jest wręcz zmuszony polegać jedynie na swojej pamięci, gdyż już po przylocie skonfiskowano mu wszelkie narzędzia mogące posłużyć do jakiejkolwiek rejestracji obserwowanej rzeczywistości. Choć niektóre „nośniki informacji” zachował – np. aparat fotograficzny – ale wszystkie klisze zostały mu odebrane, gdyż w Mosrepkomie fotografować można do woli, ale posiadanie materiałów światłoczułych jest już zabronione. I tak przewrotność systemu pozbawiła autora jakiejkolwiek możliwości dokumentowania swojej podróży – poza własnym mózgiem.

Wladimir Wojnowicz (źródło: polityka.pl)

Zresztą im dalej, tym niedorzeczności jest coraz więcej. Specyficzne są skróty, które pojawiają się na każdym kroku, jak wspomniany Mosrepkom, czyli Moskiewska Republika Komunistyczna. Niektóre brzmią naprawdę zabawnie i odzwierciedlają jeszcze zabawniejsze miejsca czy instytucje, żeby wspomnieć tylko o Gawysnacie – Gabinecie Wysyłek Naturalnych, czyli pospolitej ubikacji. Niektóre z nich ciężko w pierwszym momencie samodzielnie rozszyfrować, ale po pewnym czasie przestajemy mieć z tym trudności i z rozbawieniem rozwijamy coraz to nowe skróty. Nie zawsze uda się trafić idealnie, ale w większości system nazewnictwa i skrótów zaczyna być na swój sposób logiczny. Język powieści jest niewyszukany, choć siłą rzeczy przesiąknięty komunistyczną ideologią i nowomową. Wszystkie wydarzenia i postacie widzimy oczyma bohatera-narratora, tak więc możemy polegać wyłącznie na jego obserwacjach i osądach.

„Moskwa 2042” to prześmiewcza satyra na Związek Radziecki i ustrój komunistyczny, na którym autor nie pozostawia suchej nitki. Prorokując kres komunizmu, parodiuje nawet Sołżenicyna – w powieści pod postacią Sima Simycza Karnawałowa – przedstawiając go jako wyklętego pisarza, monarchistę, pragnącego na białym koniu powrócić do ojczyzny i obalić obowiązujący system oraz przywrócić carat i niemal średniowieczny feudalizm. Czytając powieść Wojnowicza, nie sposób nie uśmiechać się pod nosem, choć co starsi czytelnicy pamiętający jeszcze czasy poprzedniego ustroju,  mogą doznawać (niekoniecznie przyjemnego) uczucia deja vu. Pisarz przewidział wydarzenia, wydał swoją powieść dosłownie kilka lat przed upadkiem komunizmu w Europie. W 1990 r., jeszcze przed oficjalnym rozpadem ZSRR, przywrócono mu obywatelstwo i Wojnowicz powrócił do kraju.

Rosyjska okładka powieści

Polacy mają Bareję, a Rosjanie Wojnowicza – obu można określić mianem satyrycznych mistrzów w piętnowaniu absurdów realnego socjalizmu. Jakkolwiek Bareja skupiał się raczej na obserwacji teraźniejszości, tak z prozy Wojnowicza wyłania się smutna refleksja. Przyszłość jego bohatera zależy od tego, czy będzie zdolny przystosować swoją przeszłość do wymogów obecnie obowiązującego systemu. I tu przychodzi mi do głowy przeczytana gdzieś ostatnio anegdota, jak do mitycznego Radia Erewań dzwoni słuchacz z pytaniem: „Czy w komunizmie będzie można przewidzieć przyszłość?”. Odpowiedź brzmiała: „Szanowny słuchaczu, w komunizmie nie będzie z tym najmniejszego problemu. Niestety znacznie gorzej będzie z przewidywaniem przeszłości. Ona tak szybko się zmienia”. Powieść Wojnowicza traci w tym kontekście niewiele na aktualności.

Władimir Wojnowicz, Moskwa 2042, przeł. Henryka Broniatowska, PIW, Warszawa 1992.

Jacek „bio_hazard” Bryk