Bogusław Polch, Maciej Parowski: Funky Koval – Wrogie przejęcie, t. 4. Recenzja.

„Koval zawinił, Cygana powiesili”, czyli czasy się zmieniają, a Funky wciąż ten sam

Czasy się zmieniły. Ostatni „Funky Koval” powstał przy współpracy Macieja Parowskiego i Bogusława Polcha blisko ćwierć wieku po wydaniu „Wbrew sobie”, kiedy „ucieczka w prywatność – jak mówi Polch – z okresu stanu wojennego skończyła się”. „Wrogie przejęcie” powstało już w czasach demokracji, ba – demokracji nie raczkującej już, ale jak się wydaje i na co mamy nadzieję – demokracji świadomej swojej odpowiedzialności. „Faktem jest, że [tamte] warunki domowe socjalizowały nas ze sobą, ale z drugiej strony z wiekiem zmniejsza się potrzeba bycia z innymi” – dodaje rysownik.

Nowy „Funky Koval” jest jednocześnie… stary i nowy. Nie trzeba już przemyślnego kamuflażu, aby krytykować i szydzić z komunistycznej władzy, nie potrzeba metafor, zasłaniania się i przemycania w dialogach niepożądanych ówcześnie treści. Ale w tych czy innych czasach – podstępni wrogowie nie śpią. We „Wrogim przejęciu” na każdym kroku pachnie spiskiem, szachujące się wzajemnie układy mają już nie drugie, ale czwarte dno, a nad wszystkim unosi się smog wszechobecnej agentury. Maciej Parowski w ironicznym tonie zwraca w ten sposób uwagę na „spiskowe widzenie rzeczywistości”, jakie w dobie wolności słowa jest dla społeczeństwa nie mniejszym problemem niż demony przeszłości. Wszak na Greenpoincie mawiają: „Koval zawinił, Cygana powiesili”.

Funky-Koval-4Czwarty „Funky” jest narysowany trochę inną techniką niż poprzednie trzy części. Polch poświęcił do pewnego stopnia detalizm tła, który był mocnym punktem i sprawiał, że sięgając po komiks nawet setny raz, można w nim dostrzec ukryte nowe szczegóły, szczególiki, wizje czy przedmioty o ukrytym znaczeniu. Kosztem owego uszczegółowienia twórca wzbogacił i rozbudował kolorystykę albumu. Oddajmy głos mistrzowi: „Tak, uprościłem tło, wprowadzając nawet chwilami estetykę tzw. czystego tła, wiedząc o tym, że będę je podkreślał barwą (…) Czytelnik zauważywszy, że zmieniła się kolorystyka i oświetlenie, od razu zwróci uwagę, że zmieniła się akcja – taki klucz stosowałem podczas planowania plansz (…) dotyczyło to szczególnie miejsc, gdzie akcje się przenikają, lub zmieniają się narracje. Od początku przewidywałem silnie eksponowany udział koloru” – tłumaczy motywy technicznych zmian Bogusław Polch. Efekt jest niezmiernie udany – „Funky” nadal pozostaje komiksem mocno pobudzającym wyobraźnię, ale teraz ma w sobie momentami więcej ekspresji, drapieżności, dojrzałej nowoczesności.

Duet Parowski & Polch uraczyli czytelników niespodziankami również na gruncie fabularnym. Rozwiązało się większość zagadek, podomykano sprawnie nieukończone wcześniej wątki, a niektóre z nich, jak i samo efektowne zakończenie – potrafi zaskoczyć nawet uważnych i przewidujących czytelników. Bo „Funky’ego” trzeba czytać uważnie, smakować i układać w głowie skomplikowane intrygi; w przeciwnym razie, gubiąc jakiś wątek, można go już później nie odnaleźć lub dopasować w układankę w nieodpowiedni sposób. Żeby dodać pikanterii, „Wrogie przejęcie” uderza mocno w tony cyberpunkowe, wysyłając Kovala w kolejną odyseję nie tylko w przestrzeni, ale i w „pokombinowanym” czasie. No i rzecz jasna, jak na cyberpunk przystało – pojawia się w albumie istotny motyw Sieci.

Funky4Jaka jest przyszłość Kovala? Sami twórcy nie określają tego jednoznacznie, być może wiele zależy od realizacji hollywoodzkiej produkcji na motywach kultowej polskiej serii. Faktem jest, że pomimo przemian ustrojowych Funky ma z kim walczyć. Na ulicę wychodzą, bezczeszcząc narodowe symbole, czasem mimowolnie, radykalni przedstawiciele przeróżnych opcji politycznych, aby wyrazić swoje frustracje w jedyny sposób, jaki przychodzi im do głowy. Dołączają do nich popularni ostatnio „kibole” z zakrytymi twarzami i co bardziej nierozsądni działacze polityczni. Przed pałacem prezydenckim „Bitwa o krzyż”, w sejmie „Bitwa o krzyż II”, a na ciemniejącym niebie widmo kolejnego, światowego kryzysu.

Tak, Funky niewątpliwie miałby z czym się mierzyć. Pytanie tylko: czy mu się chce? Mam w głębi duszy szczerą nadzieję, że tak – w trochę „jaśniejszej” formie niż we „Wrogim przejęciu”. W końcu Funky Koval to patriota, choć urodzony w USA. Tak pięknie śni o fortepianie Szopena; parafrazując słowa Cypriana Kamila Norwida: „A w tym coś grał: taka była prostota…”

Bogusław Polch, Maciej Parowski: Funky Koval – Wrogie przejęcie, t. 4, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011.

Rafał Niemczyk

Informacje Dorota Jędrzejewska-Szpak
Lubię czasami coś: poczytać, obejrzeć, napisać.

8 Responses to Bogusław Polch, Maciej Parowski: Funky Koval – Wrogie przejęcie, t. 4. Recenzja.

  1. kaczan says:

    Czekałem na ten album 20lat niestety totalne rozczarowanie ,chaos,pierdolnik i dopakowana Brenda ,trza było sprzedać licencję może ktoś potrafiłby zrobić coś sensownego zamiast sza rgać legendę polskiego komiksu.To trzeba ze 2 razy przeczytać żeby zrozumieć o co chodzi .Po
    prostu zero pomysłu na rozwinięcie i zakończenie cyklu .Nie myślałem że będę kiedyś zdolny do takiej krytyki ale co mi tam jak coś jest do kitu trzeba nazywać rzeczy po imieniu…

    • Experyment says:

      Kaczan, jestem w stanie zrozumieć rozczarowanie fana starego, klasycznego, kultowego Kovala. Z drugiej strony trzy pierwsze części Funky’ego stworzone zostały przez rodzimą ekipę, więc mowa o sprzedawaniu licencji jest chyba zbyt daleko posuniętym wyrazem frustracji:) Zobaczymy, co będzie z filmem, jeśli powstanie.

      A czwarty tom… No cóż, opinie są różne. Twórcy poszli z duchem czasu, kilka rozwiązań jest kontrowersyjnych, ale to chyba właśnie symbol zmieniającej się epoki. Funky nie jest i nie będzie już taki jak kiedyś, bo i czasy się zmieniają i… jego twórcy również.
      Dopakowana Brenda i mi nie przypadła do gustu, ale motyw z dzieciakami i rozwinięcie wątków kilku pobocznych postaci wyszło całkiem nieźle, choć pewne rzeczy pozostają niezrozumiałe, co jest momentami bardzo denerwujące.

      Pozdrawiam:)

      Rafał

  2. outremer says:

    jeszcze nie przeczytałem, dopiero dziś sobie zamówiłem, ale nie sądzę, aby mi się podobał ten tom.
    właściwie tylko 2gi mi się podobał.

  3. athorgal says:

    Witam
    Muszę się wypowiedzieć o najlepszym komiksie polskim fantastycznym z czasów PRLu czyli Funky Kovalu części 1-3
    One rządziły w Polsce i do dzisiaj wyznaczają standard

    Kreska fabuła kolor to jest jak Full HD naszych czasów

    Niestety ale cześć 4 to jak dla mnie porażka i to na całej linni w takiej postaci nie powinien się ten komiks ukazać
    Scenariusz widać że był pisany obecnie i do tego na kolanie ( no chyba że jest lub był inny ale np. Jacek Rodek nie zgodził się go udostępnić )
    Przecież w 92 roku nie było internetu i mnóstwa zapożyczeń z czasów obecnych które się pojawiają w komiksie 4 części – porażka taka że żałuje że kupiłem tą 4 część trzeba było ją przeczytać w empiku i poczekać na prawdziwe zakończenie
    A rysunki to już nie chce mi się nic pisać uczcijmy to godziną ciszy i pokiwajmy głową jak nad osoba która robi głupotę ale jej to wybaczamy bo wiemy że jest chora( wystarczy zobaczyć jak rysowane są Drolle )
    Wydaje mi się że 4 cześć nie powstałą w latach 90 bo sami autorzy nie do końca wiedzieli jak ją zakończyć ( jak dla mnie to mogły być dwa wyjścia 1. nie budujemy terminalu i czekamy następne 150 lat 2. Wielki Planista zostaje zniszczony i terminal jest budowany

    Czekałem 20 lat wytrzymam jeszcze 20 ale chce zobaczyć prawdziwe zakończenie tej serii a nie bubel komercyjny Made in China
    Pozdrawiam

  4. marko says:

    Komiks trochę przekombinowany, zamierzenia twórców niby ok. ale wszystko powinno odbyć się w formie bardziej przystępnej dla czytelnika ( sądzę, że warto było dodać kilka plansz w celu szerszego wyjaśnienia fabuły). Jak dla mnie niestety 5/10. Zakończenie stwarza szansę na kontynuację tylko nie wiem czy na „kolejny taki twór”będzie mi się chciało czekać znów ładne parę lat……………..

  5. FunkyFan says:

    Żałuję, że przeczytałem ten czwarty tom po tylu złych recenzjach. Pozostawił on po mnie uczucie miażdżącego rozczarowania i frustracji. Jakby ktoś wyrwał mnie z pieknego snu i wrzucił do obłędnego, pełnego majaków koszmaru. Co brali autorzy podczas tworzenia scenariusza do tej części pewnie pozostanie ich tajemnicą, ale musiało nieźle mieszać w głowach. Runęła legenda, fascynująca historia na której zakończenie czekaliśmy 15 lat. Wielka szkoda, że twórcy (mam takie usilne wrażenie) nie potraktowali czytelnika poważnie, odpowiedzialnie. Skutek jest taki, że napewno nie sięgnę po następny tom, jeżeli takowy powstanie. Dla mnie historia Funkyego już sie zakończyła – w trzecim tomie i pewnie nigdy nie poznam jej puenty i odpowiedzi na pytania, które pozostawiła. To co przedstawili panowie twórcy (chwała im za to czego dokonali wcześniej) w czwartym tomie jest jakby twórczym potknięciem, wybrykiem, który należy zignorować, wymazać z pamięci i o nim nie wspominać z szacunku dla nich.

  6. artb says:

    Nie czytalem musze przyznac – wystraszylem sie opini a jest az tyle ze nie bede ryzykowal zniszczenia swietej pamieci Kovala – zostane z tym co mam w szufladzie i w pamieci.Czy jest mozliwe ze autorzy poczytaja opinie i poprawia to co jak widze z opini zepsuli? Oby pozdrawiam fanow

Dodaj komentarz