Funky Koval, Bez oddechu, t. 1. Recenzja.

Kosmiczna kariera Funky Kovala

Jest rok 2011. Zawadiacki, kosmiczny detektyw ponownie rozprawia się ze złem, zuchwale walcząc w imię wolności. Nie opuszcza go przy tym szczęście i poczucie humoru. Nie opuszczają go także roznamiętnione spojrzenia pięknych kobiet. W Hollywood kręci się filmowa wersja przygód Funky Kovala, a w Polsce – Wydawnictwo Prószyński i S-ka postanowiło wznowić czterotomową serię tegoż właśnie komiksu.

Kiedy Funky został powołany do życia, za oknami szarych domów trwał smutny rok 1982 – rok stanu wojennego. Historia autorstwa Bogusława Polcha, Macieja Parowskiego i Jacka Rodka, drukowana była regularnie na łamach „Fantastyki” w czterostronicowych odcinkach. Początkowo kolejne epizody miały stanowić odrębne, zamknięte opowieści. Szybko jednak fabuła ewoluowała na korzyść ciągłej intrygi, rozwijanej z odcinka na odcinek w doprawdy zawrotnym tempie. Dodatkowo do komiksowej rzeczywistości, mimo że wizualnie na wskroś kosmicznej i nierealnej, wkradło się brutalne życie.

Funky-Koval-Bez-oddechu-1Dzisiaj, trzydzieści lat od debiutu Funky’ego, starzy wyjadacze miłujący się w fantastyce, prawdopodobnie z przyjemnością i z nostalgią odświeżą dla siebie historię krnąbrnego detektywa. Michał Cetnarowski jeszcze nie tak dawno pisał na łamach „Nowej Fantastyki”: „Póki co, choć od narodzin komandora Kovala minęła więcej niż jedna popkulturowa epoka, trzyma się on nadspodziewanie dobrze, zarówno na kartach opracowań zajmujących się historią komiksu, jak i – co chyba ważniejsze – w sercach czytelników.” To prawda. Nurtującym jest jednak pytanie – jak wyglądać będzie odbiór przygód Kovala przez młode pokolenie miłośników komiksu? Jak odczytają jego kosmiczne wojaże czytelnicy, którym w 1982 roku detektyw nie rozświetlał ponurego świata, gdyż na tym świecie ich jeszcze nie było?

Od strony technicznej „Funky Koval” dzielnie przetrwał próbę czasu. Trio twórców już wtedy wykazało się doskonałym wyczuciem komiksu, jego znajomością i obyciem z nim. Umiejętne, zróżnicowane kadrowanie, zrozumiała narracja, pieszczotliwie dopracowany świat odległych planet, barwność postaci i rekwizytów – to cechy „Kovala”, które w żaden sposób nie odstają poziomem od komiksu współczesnego, a niejednokrotnie mogą go nim przewyższyć. „Funky’ego” ogląda się przyjemnie. Otwiera on przed nami szalony, ekspresywny świat. Charyzmatyczna postać głównego bohatera, beztroskiego wojownika o dobro sprawy, pociąga, wzbudza sympatię i zaufanie. Piękne kobiety i ich jędrne kształty umilają wzrokowy odbiór opowieści. „Funky” dopiero na poziomie treści może sprawiać nieco problemów.

Funky-Koval-Bez-oddechu-2Fabuła jest bowiem imponująco zagęszczona. Scenarzyści na każdej stronie skondensowali ogromną ilość treści. Nie unikali aluzji i niedopowiedzeń, przez co lektura ta wymaga czytelniczego wysiłku i poświęcenia. Odbiorca musi czytać uważnie, samodzielnie wypełniać miejsca puste,  dopowiadać sensy i  odkrywać je niczym detektyw. Przy płytkim spojrzeniu na „Funky’ego”, bez wątpienia jego urok zanika. Mimo że pełna wybuchów i zwrotów akcji przygoda fascynuje już ze względu na swoje zabójcze tempo i ekspresję świata – to bez odpowiedniego jej rozszyfrowania może wydawać się pozbawiona rytmu i niepoukładana. „Funky” jest dogłębnie upolityczniony. Kpi z komunistycznego reżimu, prześwietla knowania skorumpowanych władz, polityków, biznesmenów. Pod kamuflażem przygód kosmicznego superbohatera, mówi wiele o ówczesnej rzeczywistości. Warto zwielokrotniać jego lekturę, by nic nam nie umknęło.

„Bez oddechu” faktycznie – nie pozostawia miejsca na wytchnienie ani bohaterom tomu, ani ich czytelnikom. Na jego łamach Koval zdobywa licencję komicznego detektywa Agencji Universs, po czym odbija przepiękną Lilly – Miss Uniwersum 2082 – z rąk groźnej sekty Temporytsów, posiadaczy „windy czasu”, rozpracowuje dotykającą cały ziemski świat intrygę dziwaczej rasy drolli, walczy z samym sobą, kierowany przez nadajnik paraliżujący własne superego – i  ufff… Bierze jeszcze udział w innych akcjach – mniejszych i większych. Czaruje przy tym nieskrępowanym urokiem osobistym, skłania do wysiłku intelektualnego i przypomina o trudnych czasach Polski lat osiemdziesiątych. Brzmi naprawdę imponująco. Nic dziwnego, bo „Funky Koval” do dziś jest imponującym osiągnięciem polskiej kultury.

Bogusław Polch, Maciej Parowski, Jacek Rodek: Funky Koval – bez oddechu, t. 1, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011.

Dorota Jędrzejewska

Informacje Dorota Jędrzejewska-Szpak
Lubię czasami coś: poczytać, obejrzeć, napisać.

One Response to Funky Koval, Bez oddechu, t. 1. Recenzja.

  1. Mateusz Droba says:

    Tak, jest ważnym składnikiem polskiej kultury, czego niestety nie wiedzą np. panowie w polskim ITI (nikt tam nie zna tego komiksu :), pozdrawiam Mateusz

Dodaj komentarz