Stanisław Lem, Sławomir Mrożek, Listy. Recenzja.

Kto dziś pisze listy? Ten, kto je pisać potrafi

Droga Dorotko,
Szanowni Czytelnicy,

piszę do Ciebie, jednocześnie zwracając się za pośrednictwem Twojej osoby do ogółu naszych Czytelników, bo jak wiemy oboje, każdy list, aby spełnił swe przeznaczenie, przynajmniej jednego musi mieć adresata. Jak zapewne Ci wiadomo, powód mojej korespondencji do Ciebie adekwatny jest kształtem, który wybrałem, aby polecić lekturę listów wymienianych w latach 1956-1978 przez dwóch wybitnych, a jakże odmiennych formą, reprezentantów naszej rodzimej literatury, uznanych wszakże na całym świecie.

Domyślasz się zapewne, że chodzi o Stanisława Lema i Sławomira Mrożka, co potwierdzam krótkim słowem. Wydawać się może, że dwa umysły nadające, by użyć tutaj nomenklatury Lemowi bliższej, na tak zgoła odmiennych falach, nie będą w stanie odnaleźć wspólnej płaszczyzny, na której tak silna więź intelektualno-duchowa byłaby skłonna zaistnieć.

Slawomir-Mrozek (fot.W. Plewinski)Oczywiście mylę się tutaj, aczkolwiek celowo, przekornie, ukłony Mrożkowemu geniuszowi tutaj kładąc, który w przekorności i wieloznaczności twórczej był przecież mistrzem. Więź, która połączyła literackich mistrzów, a poza artystyczną sceną ludzi z codziennymi problemami, słabostkami, zmiennymi nastrojami, znaczyła niepomiernie więcej, niż papier listowy może oddać. To także retrospekcja epoki PRL z okresu tuż po destalinizacji, momentami przybierająca postać swoistej wiwisekcji, o tyle intrygującej, że ze względu na ówczesne realia subtelnie przez obu panów szyfrowanej.

Zanim Mrożek wyemigrował, a ogłaszając na łamach „Le Monde” protest przeciwko interwencji w Czechosłowacji w marcu ’68, stał się politycznym uchodźcą, był zmuszony umiejętnie lawirować w kontaktach z władzami Polski Ludowej. Ze względu na podróże, paszporty, dewizy, losy publikacji własnej twórczości etc. również Lem, choć zachowując bardziej neutralną postawę, po urodzinach syna Tomasza stanął przed moralnym decyzyjnie  problemem, nie chcąc wszakże, by syn wychowywał się z „obrożą” na szyi.

Stanislaw-Lem-2Wymieniali więc zakamuflowane mniej lub bardziej uwagi natury politycznej, rozwodzili się nad ontologią, egzystencjalizmem, rozmaitymi filozofiami, przekuwając to często na język literacki swoich utworów. Omawiali nawzajem własne dzieła, częstokroć będąc dla drugiego krytykiem tyleż surowym, co obiektywnym i najwartościowszym, bo ileż więcej znaczy krytyczna opinia przyjaciela, jeśli jest on artystą tej samej, wybitnej rangi.

Mnogość zagadnień, jaka obejmuje tę jakże cenną korespondencję sprawia, że ciężko byłoby mi tutaj usystematyzować je w sposób, który mogłabyś wraz z naszymi Czytelnikami uznać za obiektywny, bądź jedyny słuszny hierarchicznie. Dlatego pozwolę sobie poniżej zaprezentować najciekawsze zagadnienia, które „Listy” poruszają, zachowując ich chronologię czasową, co jest równoznaczne z ich kolejnością występowania na stronach omawianej publikacji. W nawiasach podaję numery stron dotyczących poszczególnych wątków, aby ułatwić ewentualne odszukanie tematu, który zainteresowałby kogoś szczególniej. Poniższa lista jest stworzona przeze mnie zupełnie subiektywnie. Pewne jest natomiast, że pominąłem w niej co najmniej kilka tematów, które wnikliwego Czytelnika mogłyby bezsprzecznie zainteresować, za co z góry przepraszam. Zalecam więc, aby każdy z Was sięgnął po książkę i sam moje pominięcia wskazał. Warto, warto, po trzykroć warto.

Stanisław Lem, Sławomir Mrożek, „Listy” (1956-1978) – wybór zagadnień:

1956-1963

„Wódka z ziemniaków i jesień z wody ciążą nad tym krajem” – Mrożek o polskiej rzeczywistości roku 1960 (s. 37); o tym, że „nie wzrusza” go Szekspir (s. 45); o różnicy pomiędzy Gagarinem i Kolumbem (s. 45); „Właściwie jest coś perfidnego, kiedy pisarz ukazuje, jak Pełnia Znaczeń i Nicość ocierają się o siebie bokami (…)” – Mrożek o „Solaris” (s. 51);  o „Pamiętniku znalezionym w wannie” (s. 55-56); o swoim wypadku samochodowym (s. 62-63); Lem o powodach odmowy wyjazdu na seminarium do Harvardu w USA (s. 87-89); Mrożek o układach w światku kultury PRL (s. 91-95); Lem krytykuje Durrenmatta (s. 97); Mrożek o ciepłych uczuciach względem Witkacego (s. 179); tudzież Lem o Witkacym (s. 183); Mrożek o „niepewności życia” (s. 248); Lem o egzystencji artysty (s. 267).

1964

Mrożek o sztuce „prawdy zależnej od kłamstwa” (s. 271); Lem krytykuje „Tango” (s. 305, 346-349, 351-352, 519); Mrożek na krytykę odpowiada (s. 340-343, 524-526); Mrożek o zarzutach filozoficznej natury wobec „Summa technologiae” (s. 307-312, 338-339); „cybernetyczne” podejście do „regulacji ludzkości” Lema oraz powolny rozłam pomiędzy nauką a sztuką (s. 316); „Nieprawdą jest, że dzieło może się „samo obronić”, „Bez odbioru nie ma i dzieła” – dowodzi Lem (s. 321-322); Mrożek o sztuce jako fenomenie komunikacji (s. 331-332); o zadaniach sztuki (s. 333); o sławie, jednostkach i genialnych dziełach (które czasem „przepadają”) (s. 334-335) oraz o daremności i sensie życia (s. 336-337); Lem o „globalnej nieudolności organizacyjnej”, z której wynika „niemożność dostarczenia minimum życiowego żyjącym” (s. 344-345); o społecznym odbiorze swojej twórczości w 1964 roku (s. 358-363); Mrożek szczerze o swoich kompleksach i literackiej sławie-protezie (s. 366-368).

1965

Mrożek o konsumpcjonizmie, globalizacji, turystyce masowej  – porównanie Riwiery do obozów koncentracyjnych (s. 412-417); Lem o literaturze wyczerpania (ujmując najogólniej) (s. 418-419); Mrożek o procesie starzenia się „skokami” (s. 472-473); Lem o „duplicitas casuum”, probabilizmie, prawdopodobieństwie, statystyce (s. 474-476); o „Kronikach getta łódzkiego” i o drabinie stanów egzystencjalnych (s. 504-506); o hierarchizowaniu społeczeństwa w różnych systemach kastowych (s. 531-533); o „biologicznej żywotności” artysty i o Nagrodzie Nobla (s. 543); Mrożek o „Wysokim Zamku” i zbieżności literackich „układów odniesienia” [tutaj: cech wspólnych dzieciństwa] (s. 556-560); Lem krytykuje trywialność „Tercetu” („Poczwórki”) (s. 570-574, 646-649); Mrożek na krytykę „Poczwórki” odpowiada (s. 575-583).

1966-1969 i 1978

Lem analizuje twórczość Mrożka do 1966 roku (s. 590-595); Mrożek do owej analizy się ustosunkowuje (s. 596-600); „Wywiad z samym sobą” Mrożka dla „Die Welt” (s. 620-623); Lem bardzo pochlebnie o „We młynie, we młynie, mój dobry panie” (s. 626-628); Mrożek odpowiada (634-636); Lem o „Moich ukochanych Beznóżkach” (s. 637-639); Mrożek o tymże dziele (643-644); Mrożek o systemowych świniach PRL-u (s. 671-674); o ruletce życia i śmierci żony (s. 674); o narodzinach syna Lema i Prawdzie (s. 676); Mrożek o emigracji (s. 687-690) i o alkoholizmie Herberta (s. 688).

Jak widać gołym okiem – ogrom powyżej zagadnień nakładłem. Dla miłośników twórczości obu pisarzy świetną rzeczą będą zwłaszcza ich obopólne analizy wybranych dzieł. Do tego dochodzą obszerne uwagi na temat motoryzacyjnych pasji obu panów, zajmujące relacje z licznych podróży, listy pisane w obcych językach i rozważania filozoficzne wplecione tu i ówdzie, czasami w spektrum pozornie błahe.

„Uważałem Cię mianowicie za artystę prawdziwego, a siebie za faceta, który udaje pisarza, z niemałym wytężeniem, jakbym musiał wciąż stać na palcach i wyciągać się” – napisał do Mrożka w jednym z ostatnich zachowanych listów Stanisław Lem.

„Byłem zawsze przytłoczony ponadnormalnością Twojej inteligencji, nieco przerażającej, bo noszącej znamiona ewolucyjnego skoku (…) W tej sprawie wszelka nawet myśl o rywalizacji musiała być śmieszna, bo to są różnice nie poziomów (które ewentualnie można podciągać czy obniżać), ale rejonu” – wyznał w odpowiedzi Sławomir Mrożek.

Czegokolwiek bym nie napisał na zakończenie, polska kultura współczesna jest winna obu tak wiele, że nigdy długu tego spłacić nie zdoła. Ani w dewizach, ani w złotówkach, ani w dolarach, ani w euro. Może jedynie tak, że czytać nieprzerwanie ich będziemy i kolejnym pokoleniom te niezliczone tomy myśli przekazywać.

PS Mrożek 23 marca do Katowic zawita, trzeba pojechać ukłonić się, bez egzaltacji, tak po ludzku, bo patosu to on jak mało kto nie znosi.

Stanisław Lem, Sławomir Mrożek, Listy, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011.

Rafał Niemczyk 

* Polecam lekturę bardzo ciekawego tekstu Martina Lechowicza, w którym sarkazm wylany z książki staje się osią przypowieści o naszych smutnych czasach:

http://www.nawalony.com/?p=blog&entry=90

Informacje Dorota Jędrzejewska-Szpak
Lubię czasami coś: poczytać, obejrzeć, napisać.

3 Responses to Stanisław Lem, Sławomir Mrożek, Listy. Recenzja.

  1. Bardzo lubię Mrożka, ale mam jakiś uraz do listów. Jeszcze w szkole miałam problemy z powieściami epistolarnymi (zaczęło się chyba od Wertera…). Z jednej strony to interesujące – poznać autora z prywatnej strony – z drugiej, moja trauma chyba każe mi zostać przy opowiadaniach i dramatach :)

    • Experyment says:

      Dla mnie najciekawszymi fragmentami były właśnie te, które dotyczyły twórczości obu pisarzy, ich spojrzenia na inne dzieła literackie, filozofię, a także światopogląd w tych trudnych czasach.

      Nie wszystkie dzieła epistolarne mnie porywają, ale w przypadku „Listów” Lema i Mrożka, a także „Listów z podróży” Karela Čapka, które przeczytałem w tamtym roku, nie waham się ani chwili z poleceniem ich każdemu:)

  2. Adam Nettik says:

    Świetna lektura.

Dodaj komentarz