Philip K. Dick, Boża inwazja. Recenzja

Jest tam, w twojej głowie, cały wszechświat, inny niż ten…

Egzegeza, którą autor podzielił się z czytelnikami za pomocą „Valis”, zrodzona z obsesji i fascynacji Philipa Dicka, powraca w „Bożej inwazji” w sfabularyzowanej formie. Jacek Dukaj napisał w 1997 roku na łamach „SFinksa”, że to od niej powinno się rozpoczynać międzygwiezdną, pogiętą w czasie i przestrzeni wewnątrzumysłową gnostycko-teologiczno-filozoficzno-etc. podróż po pełnym narkotykowo-lekowych mikrourazów systema nervosum genialnego kalifornijskiego pisarza. Dukaj dodaje, że jest to najpełniejsze wprowadzenie do jego wewnętrznego świata i że sequelem mógł tę powieść nazwać tylko sam Dick, ponieważ mamy tu do czynienia jedynie z ciągłością obsesji. Dostęp do tego wewnętrznego dickowskiego świata mają tylko nieliczni, ponieważ nie wystarczy tutaj fachowa wiedza, kosmiczna wyobraźnia czy znajomość twórczości i zaburzeń pisarza. Wydaje mi się, że aby postawić stopę na CY30-CY30 B, gdzie rozpoczyna się „Boża inwazja”, trzeba samemu być w dużym stopniu freakiem.

Boza-inwazja-Siudmak-1Herba Ashera poznajemy w momencie, kiedy leży na koi w swojej kopule we wzmiankowanym CY30-CY30 B, otoczony przechadzającymi się wokół szczuropodobnymi autochtonami i powierzchnią okoloną klatratem metanu, słuchając kasety z nagraniami niejakiej Lindy Fox, która uwspółcześniła muzykę XVI-wiecznego renesansowego wirtuoza lutni – Johna Dowlanda.

 Asher wyemigrował z Układu Słonecznego do Układu Fomalhauta (większość ludzi emigruje pod presją rządu); w nowym miejscu wegetacji płacą mu za utrzymywanie mentalnego i kulturowego kontaktu z Ziemią, a także wymianę informacji międzyplanetarnej, co ma sprawić, że on i jego sąsiedzi nie zostaną psychicznie zdehumanizowani. Prościej rzecz ujmując, puszcza im w radiu piosenki, najczęściej swojej ukochanej Lindy Fox. Kiedy pod postacią gorejącego panelu sterowniczego, Asherowi objawia się bóstwo Jah i nakazuje mu pomóc w powrocie na Ziemię chorej na stwardnienie rozsiane sąsiadki, Rybys Rommey, która nosi w swoim łonie niepokalanie poczęte wcielenie Boga, wiemy już, że za fabułą powieści stoi nie kto inny, jak Philip K. Dick.

Na Ziemi zaś rządzi i dzieli mocarny reżim, zawarty pomiędzy Kościołem chrześcijańsko-islamskim z kardynałem Fultonem Statlerem Harmsem na czele a Światopoglądem Naukowym pod przywództwem prokuratora maksimusa Nicholasa Bulkowsky’ego. Mało kto zwraca uwagę na przemycone przez Dicka zjawiska natury społecznej, aktualne również współcześnie, m.in. sztucznie wytwarzaną popkulturową papkę dla mas; seriale, które „dotrzymują ludziom towarzystwa” i współtworzą harmonogram ich życia; problemy kościoła katolickiego i innych instytucji religijnych czy kajdany biurokracji.

Boza-inwazja-Siudmak-2

Warstwa fabularna jest płaszczem, pod którym kryją się kolejne rozważania filozoficzno-teologiczne autora, dotyczące walki Boga z Szatanem, Dobra ze Złem, Tworzenia z Chaosem, a także charakterystyczne dla jego twórczości poszukiwanie granicy rzeczywistości i ułudy. Na pytanie Ziny „Czy piękny sen nie jest lepszy od okrutnej rzeczywistości?”, Bóg-Emmanuel odpowie kilka chwil później: „Nie można budować świata na życzeniach (…). Bo konieczność jest fundamentem rzeczywistości”.

Boza-inwazja-Siudmak-3Jak więc jest naprawdę: to człowiek zbudował zło swojego świata, czy można zwalić całą odpowiedzialność na Boga lub fałszywego Demiurga? „W tej Boskiej Maszynerii jest jakieś szczególne okrucieństwo. Żadnego romantyzmu” – rzeknie Rybys. „To dlatego, że chodzi o tak ważne sprawy” – odpowie Elias.
„Boża inwazja” zawiera kilka wyjątkowych smaczków, wśród których polecam szczególnie Biblię pod postacią „żywej” struktury warstw hologramu, różne sposoby odczytywania Tory czy dialog pomiędzy zatrzymanym przez patrol Herbem Asherem, policjantem i centralą policyjną (Dukaj określa go mianem „odlotu absolutnego” i trudno jakkolwiek zaprzeczyć).

„Jest tam, w twojej głowie, cały wszechświat, inny niż ten”, czy jesteś w stanie do niego sięgnąć?

 Philip K. Dick, Boża inwazja, przeł. Lech Jęczmyk, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2011.

 Rafał Niemczyk

* Autorem ilustracji jest polski malarz i rzeźbiarz – Wojciech Siudmak.

Informacje Dorota Jędrzejewska-Szpak
Lubię czasami coś: poczytać, obejrzeć, napisać.

Dodaj komentarz